Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:547.76 km (w terenie 41.00 km; 7.49%)
Czas w ruchu:24:16
Średnia prędkość:21.54 km/h
Maksymalna prędkość:52.00 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:27.39 km i 1h 16m
Więcej statystyk

żałobnie

Niedziela, 11 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Wybrałem się na wycieczkę i pojechałem na wzgórze papieskie gdzie zapaliłem znicz za zmarłych w katastrofie w Smoleńsku. Potem pojechałem w stronę poznania przez Dębiec-Dębina zrobiłem okrążenie w parku i wzdłuż warty do Łęczycy. Tam skręciłem i jechałem wzdłuż torów do Komornik a potem do domu.

wietrzny piątek

Piątek, 9 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria do szkoły
Jak co dzień do szkoły. Wiał dość nieprzyjemny wiatr. W drodze powrotnej jechałem przez Raszyn z Mateuszem.

pechowy czwartek

Czwartek, 8 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria do szkoły
Tego dnia jak co dzień miałem jechać do szkoły rowerem. Niestety rano wchodzę do garażu i zaskakuje mnie przebita dętka w rowerze. Szybko ją wymieniam i ruszam do poznania. po przejechaniu 2 km nowa najechałem na jakiś kawałek szkła i nowa dętka się przebiła. Wróciłem pieszo do domu i pożyczyłem rower szwagra ( Enduro z marketu ), i pojechałem do szkoły. Po szkole pojechałem z kolegami do sklepu rowerowego. następnie z Pawłem zatrzymaliśmy się w Biedronce w Plewiskach i wypiliśmy napoje i zjedliśmy co nieco. W Luboniu pojechałem jeszcze na chwilkę do kolegi i do domu. dzień pełen wrażeń!!!

do Głuchowa

Wtorek, 6 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
pojechałem odprowadzić Pawła do domu i w drodze powrotnej nad Wirękę.

rodzinna wycieczka

Poniedziałek, 5 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
w lany poniedziałek pojechałem wraz z siostra Izą i Markiem do WPN. Trasa: Luboń-Wiry-Trzebaw ( jezioro Jarosławieckie wokół) i przez grajserówke do domu.po drodze jeszcze spotkłem kolegę i juz tylko z nim robimy okrążenie po Luboniu.

nudy

Niedziela, 4 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
Wraz z kuzynem wybrałem się na rower. Po chwili kręcenia stwierdziliśmy, że pojedziemy na ryby. Po nieudanych połowach pojechaliśmy na parking supermarketu i się troszkę poścgaliśmy. Potem nad rzeczkę i do domu. Pogada była wspaniała.



w ten dzień urwała mi sie linka i zastąpiłem ją patykiem